piątek, 11 maja 2007

Villahermosa (czyt. brzydkie miasto)

Hola!
Jakoś nie zdążyła rybitwa opisać przedstawionych zwierzątek, a miała na to 2 dni... Jesteśmy rozczarowani. W ogóle to jakiś gorszy moment wyjazdu. Wczorajszy dzień spędzilismy w autobusie, który na dodatek utknął na dwie godziny na wyspie piratów, bo był wypadek i nie mogliśmy wyjechać z tego niebezpiecznego terenu.

A jak już wyjechaliśmy, to dotarliśmy do miasta, które chyba tylko dla kpiny nazywa się Villahermosa. Brzydko tu niezmiernie, wszystkie hotele obskurne, na ulicach tony śmieci, a na dodatek na ulicach tworzą się ogromne kolejki. Czyżby rzucili mięso? Nie. Są to kolejki do taksówek, których kierowcy zatrzymują się ciągle po drodze, tak aby w każdym momencie taksówka była wypełniona po brzegi. Zabierają jednak tylko tych, którzy jadą tam, gdzie oni (taksówkarze) właśnie zmierzają.

Do tego brzydkiego miasta przyjechaliśmy, by obejrzeć muzeum-park z ogromnymi olmeckimi głowami. Dziś po raz pierwszy spaliśmy pod moskitierą i czuliśmy się jak kolonizatorzy w tropikach.

Mati - spokojnie zostawimy jakieś drobne monety dla przyszłej teściowej (a Ty już jesteś zaręczony?!)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

no, krokodyla nie potrafie zidentyfikowac. zreszta wyglada odrazajaco, wiec zbytniej ochoty ogladac jego krewnych nie mam. ptaszki zas to sępniki czarne (Coragyps atratus), najmniejsze z sępów nowego swiata, zwane tez urubu czarne.
a villahermosa, to znaczy, ze ladna?

Pita pisze...

dzieki za info o ptaszydlach, przewodnik mowil, ze zywia sie glownie na smietniskach w chiapa de corzo, hermosa oznacza piekna, tego epitetu (w rodzaju meskim oczywiscie) uzywaja bardzo czesto tubylcy na okreslenie franka.