wtorek, 22 maja 2018

Pomnikopje

Za naszych studenckich czasów Skopje wyróżniało się spośród innych miast macedońskich głównie swą wielkością - mieszkał tam co czwarty mieszkaniec kraju. Jak wszędzie nad zabudową górowało kale czyli twierdza, nieliczni turyści błąkali się po osmańskiej dzielnicy - czarsziji, a potem szli przez stary turecki most na tutejszy plac centralny, gdzie jesienią jadło się najlepsze kasztany, wokół wybijały się w górę modernistyczne bloczyska, a najciekawsze świadectwo przeszłości stanowił częściowo zburzony budynek dworca z wielkim zegarem, który zatrzymał się, gdy miasto nawiedziło ponad pół wieku temu wielkie trzęsienie ziemi.
Obecnie Skopje wyróżnia się nawet spośród europejskich stolic. A tym wyróżnikiem są pomniki, ale nie takie postawione z przyjemnością, dla zabawy, z przymrużeniem oka, jak na przykład bratysławski kanalarz Czumil (dzieciaki położyły się na ulicy, by zrobić z nim zdjęcie, jak już wracaliśmy z powrotem do domu), tylko hieratyczne monumenty, przed którymi Macedończycy powinni salutować i składać wieńce, a przyjezdni odczuwać nikłość swych narodowych dziejów i tradycji.




Aleksander Wielki (oficjalnie zwany z obawy przed Grekami - Wojownikiem), przegrany król Perseusz, cesarz Justynian, bułgarski car Samoił, serbski król Wukaszyn, sołuńscy święci Cyryl i Metody, rozbójnik Karposz, rewolucjonista Gocze Delczew, Matka Teresa to tylko kilka z kilkuset bohaterskich postaci, które panują niepodzielnie w ścisłym centrum nadwardarskiego grodu - w tej wielkiej plenerowej galerii rzeźby, w tej zdającej się nie mieć końca terenowej lekcji historii, w tym pomniku gargantuicznej megalomanii narodowej.

A może nie megalomanii, a właśnie kompleksów i strachu? Dziś Skopje to miasto, gdzie wśród natłoku kiczu łuków triumfalnych i monumentalnych muzeów widać dwujęzyczne napisy i słychać albańską mowę. W zachodniej części kraju dumnie łopoczą na wietrze flagi z czarnym dwugłowym orłem na czerwonym tle, a na wschodzie młodzi chętnie zamieniają paszport na bułgarski, co im otwiera wrota na świat. Grecy chcą zmiany nazwy, a rządzący łasi na unijne fundusze, skłaniają się by poddać się dyktatowi bogatszego sąsiada z południa.

Co będzie w przyszłości? Dokąd się udajesz Macedonio? Czy Wielki Wojownik będzie miał Cię w swej opiece?

Brak komentarzy: