Pokazywanie postów oznaczonych etykietą świątynia Szmaragdowego Buddy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą świątynia Szmaragdowego Buddy. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 22 listopada 2011

Złoty Bangkok

Witamy z Bangkoku. Ponieważ wiemy, że zawsze na blogu najfajniejsze są zdjęcia, od tego zaczniemy.
W Helsinkach mieliśmy na tyle dużo czasu podczas przesiadki, że udało nam się wyskoczyć na miasto i zrobić to zdjęcie:


Zupełnie inny klimat przywitał nas w Bangkoku. Dziś odespaliśmy dosyć rozsądnie podróż (oj ciężko było, Łucja nie dała nam spać w samolocie) i ruszyliśmy w miasto.








Zaczęliśmy od kompleksu pałacowo-świątynnego, gdzie zostaliśmy totalnie oślepieni kapiącym zewsząd złotem. Ale nie było przesytu. To miejsce zrobiło na nas duże wrażenie, a każdy podziwiał co innego. Franek zachwycił się przedstawioną na kilkudziesięciometrowym malowidle historią Ramajamy. Wyszukiwał złe małpy i potyczki Ramy z siłami Rawany. Nam najbardziej podobali się kolorowi strażnicy (jakszowie), których widać na poniższym zdjęciu, a Picie dodatkowo wszechobecne bonsai. W tutejszej sztuce niesamowicie mieszają się wpływy Indii i Chin (w końcu to Indochiny ;)) - wiele posągów ma typowo chiński charakter, no i te bonsai - zaskoczyli nas tym. Ale nie chodzi o ten na poniższym zdjęciu :)


Róży z kolei spodobał się "ten leżący" czyli Budda, którego odwiedziliśmy pod kolejnym adresem - w kompleksie świątynnym Wat Pho.

o.

Przepłynęliśmy się także long boat czyli tutejszym transportem rzecznym, który też dzieci bardzo polubiły. Widać jedynie nieliczne oznaki powodzi. My spotkaliśmy się z nią jedynie podczas wsiadania do owej łodzi, ale mamy świadomość, że rejon, w którym nocujemy jest chroniony kosztem innych części miasta.

Dzieciaki są bardzo dzielne. Kuchnia tajska smakuje im dużo bardziej niż indyjska, nam zresztą też. Tutejszy upał okazał się być całkiem znośny - bardziej jak polskie gorące lato niż parne Palenque.

Jutro czeka nas spotkanie z rekinami, a wieczorem ruszamy do Chiang Mai. Jedziemy autobusem i to wcale nie klasy VIP, dlatego prosimy o kciuki byśmy podróż przetrwali ;) Jak podaje nasz przewodnik, w 2003 roku kierowca takiego autobusu okradł podróżnych i odjechał, zostawiając ich w Ayuthai. Inaczej się jednak nie dało. Pociąg całkiem zabukowany.