Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bałtów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bałtów. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 4 maja 2010

Dinozaury z epoki krzemienia (pasiastego)

Z całego naszego (trzydniowego) wyjazdu w Świętokrzyskie atrakcje pierwszego dnia podobały się Franiowi najbardziej. Co do Róży, to nadal trudno powiedzieć.

Zaczęliśmy od neolitycznej kopalni w Krzemionkach, by dwanaście metrów pod ziemią ukryć się przed ulewą. Rezerwat archeologiczny chlubi się tym, że ślady działalności ludzi są tu starsze niż piramidy egipskie i trzeba przyznać, że powód do chwały jest, choć nie taki jak reklamowany. Otóż niesamowitość kopalni według nas polega na tym, że wzdłuż korytarza wykutego specjalnie dla turystów widać całą "żyłę" krzemienia. Tyle że nie jest ciąg kamienia, tylko pojawiające się od czasu do czasu w bieli wapienia półmetrowe czarne otoczaki (buły), z których 5 tysięcy lat temu wyrabiano siekiery i noże. Szczególnie te obłe kamienie przypadły do gusty Różyczce - chciała sobie z nich zrobić drążek.


Ale zanim zeszliśmy pod ziemię mieliśmy okazję przejść się ponad polem kraterów (jest ich w Krzemionkach ponad tysiąc), stanowiących resztki po kopalniach odkrywkowych. Krajobraz byłby zaiste księżycowy, gdyby go nie porastały swojskie sosny i jarzębiny. Jedna taką "odkrywkę" zrekonstruowano, by unaocznić jak ciężką pracę mieli neolityczni górnicy, którzy swoje najnowocześniejsze ówcześnie narzędzia sprzedawali poza granice dzisiejszej Polski. Pod powierzchnią prócz wspomnianego wyżej korytarza dla turystów istnieją również inne udogodnienia dla odwiedzających. W autentycznych nie za wysokich wnętrzach kopalni,w których człowiek sprzed pięciu tysięcy lat musiał się czołgać, turysta może chodzić z podniesionym czołem. Nie zgubi się też w labiryncie, bo współczesny chodnik służy też za szlak.

Dzieciakom najbardziej spodobały się figury brodatych górników. Z jednej strony przerażały, a z drugiej jakoś zhumanizowały wnętrze.



Tu wpis się urywa ... blogger nie zapisał moich wynurzeń o Bałtowie, więc tylko zdjęcia będą świadczyć, jak dzieci się rewelacyjnie bawiły - ucząc się, albo uczyły się - bawiąc! Franciszek był tylko lekko rozczarowany, że więcej eksponowanych dinozaurów pochodziło z Ameryki Północnej, a nie z Południowej, jak by wolał.