![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidAWKKGQncLJ5RxWN4xzei-wHfXK-0g5Nj1QZxcoCVO4GkVWvjgjYPO64G5ru69So9JgBAvaC1xFfdOUctKHvT90UL8I9W-Lj7-sBmS06J5nFoecYOshKOoZpjqnZ503nsmagsjggxKFk/s280/IMG_2379.JPG)
Kiedy Francelot stał się fascynatem rycerstwa, tego żadne z nas nie pamięta. Nie było to zbyt dawno, bo na Kaszubach Froland kazał sobie dzień w dzień (wieczór w wieczór) opowiadać bajki o smokach i rycerzach. O wizycie w zamku w Golubiu Justa wspomniała wcześniej - może on właśnie stanowił katalizator? W każdym razie ja (jako dobry ojciec) wynalazłem informacje o najbliższym Warszawy turnieju rycerskim i tym sposobem pojechaliśmy w zeszłą sobotę do zamku w Liwie. Frawisza w przeciwieństwie do innych dzieci był dobrze do turnieju przygotowany - miał własny miecz, więc aby przeistoczył się tamże w prawdziwego Lancelota wystarczyło kupić mu hełm. W pełnym rynsztunku Fristan czuł się tak pewnie, że starał się zaczepić i sprowokować do walki jakiegoś innego rycerzyka (oczywiście z jego kategorii wiekowej), aby upokorzywszy go, okazać mu na koniec miłosierdzie. Niestety żaden mięczak nie podjął rękawicy ...
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTuKBKoy-sF2NWq086s7yfq1z5MnAeZE4ApHU6rAtLxz7yxo8i1MbumuzMsQq7AT1x3Q3FB5sFo4NtwqlfUKKgDxivD8oKAsKwPEDmhFRWqYSYrLy3ygnnyy49na_xMgigTDRC3gRLSac/s280/IMG_2382.JPG)
Różolda piszczała natomiast na widok konnicy (lub raczej samych koni). Ogólnie zabawa dość przaśna, mało rycerzy, a walki wyglądały bardziej na zapasy misiów niż popisy fechmistrzów. Ale radość dzieci bezcenna.
polecam turniej rycerski w Iłzy. niedaleko mamy baze,jakby co :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń