Tym właśnie osiągnięciem zaskoczyła nas dziś Łucja. Również w końcu nauczyła się przewracać z pleców na brzuch, czyli umie już w każdą stronę. Skoro już o dzieciach wspomniałam, to napiszę, że zajadają wszystko dzielnie, najlepiej Franek, a Łucja najgorzej. Niestety wszystkie słoiczki i kaszka kojarzą jej się już z podawaniem gorzkiego Malarone, wiec profilaktycznie ryczy i wypluwa. Starsze dzieci Malarone przyjmują bez protestów.
Dzisiejszy dzień przyniósł także nowe umiejętności dla mnie :) Udało mi się wyrwać na kurs gotowania! Zaczęliśmy od wizyty na miejscowym targu, gdzie objaśniono nam różnicę między ganagalem a imbirem, różnymi rodzajami bananów, ryb żywych, suszonych i marynowanych, poznaliśmy mnóstwo owoców, skosztowaliśmy trawy cytrynowej, poobserwowaliśmy produkcję kokosowego świeżego miału, ale przede wszystkim chłonęliśmy klimat azjatyckiego targu.
Potem przenieśliśmy się do kuchni, by samodzielnie przyrządzić (i na koniec zjeść ;)) trzy potrawy. W kamiennym moździerzu ugniatałam świeże składniki na pastę do amoku, tworzyłam pojemniczki do duszenia z bananowych liści, kręcilam spring rollsy (sajgonki) i gotowałam śmietanę z mleka kokosowego. Cudowne doświadczenie :) Szkoda, że z braku składników trudno będzie powtórzyć to w Warszawie.
Potem całą rodzina udaliśmy się na przechadzkę po kolonialnym Battambang. Niewielka ta miejscowość miała w czasach rządów francuskich dużo wdzięku, którego sporo pozostało do dziś. Przy dawnym pałacu gubernatora młode pary robią sobie zdjęcia.
Na koniec dnia zarezerwowaliśmy szczególną przyjemność dla dzieci. Przez Battambang przebiegają tory kolei zbudowanej przez Francuzów, obecnie od dawna nieczynnej, całkowicie zarośniętej. Miejscowi wykorzystują tory na swój sposób. Na platformach - drezynach samoróbkach uruchomili własny transport. Napęd to niezidentyfikowany, chyba motorowy silnik, a tempo reguluje się zwiększając lub rozluźniając napięcie linki, która łączy pracujący silnik z ośką drezyny. Gdy napotykamy bamboo train jadący z naprzeciwka, cały pojazd musi być zdemontowany i usunięty z torów. Dzieciaki zachwycone, my także :)