Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Puebla. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Puebla. Pokaż wszystkie posty

sobota, 28 kwietnia 2007

Oaxaca czytaj Łahaka

W Oaxace też deszcz i zamieszki. Przynajmniej zagrożenie zamieszkami, bo na ulicy stała cała chmara policjantów uzbrojonych w gaz łzawiący, pały, bron długą (nie dla wszystkich starczyło pałek, niektórzy mieli kije).


Zadziwia nas tutejsza zdolność do oszczędzania i samozaparcie. Cieszyliśmy się, że mamy tylko jedno dziecko w podróży, bo obok nas jechali dziś w autobusie (5 godzin, droga przez góry) Meksykanie z trójką maluchów na kolanach. Spotkaliśmy dziś Rosjanina, który mieszka tu od lat, ale oczywiście chciał pogadać po swojemu i pogadał co nieco.




Jak widać, dwie godziny rano i wieczorem oglądaliśmy kolonialne miasta, jeszcze nie mamy dość.

Kto jest dobry z botaniki, to niech nas oświeci co do tutejszych roślinek, bo my rozpoznaliśmy tylko agawy, a rodzajów kaktusów jest tu wiele.

Franek mimo uzbrojenia w daszek, parasol do wózka, silny krem, zdołał opalić sobie poliki. Poza tym jak zwykle wesoły. Chyba nie zauważył, że zmienił kontynent.

piątek, 27 kwietnia 2007

Piramidalnie

Wczoraj - Piramida Słońca - trzecia największa na świecie.



Dzisiaj - Tenacapa w Cholula - druga największa na świecie.


Jutro ... Piramida Cheopsa. Pita - wniebowzięty piramidomaniak.

Franito znosi to wszystko z mniejszym lub większym spokojem, nieco pojękuje czasem, ale nie więcej niż w domu. Generalnie zajmuje się tutaj podrywaniem wszystkiego co się rusza. Idzie mu świetnie. Wszyscy są nim zachwyceni. Na wczorajszym śniadaniu został dosłownie porwany przez panie obsługujące, których było jak zwykle za dużo. Zniknął nam z oczu, zwiedził sobie zaplecze, zobaczył z bliska, czym nas trują i wrócił zupełnie innym wejściem i na rękach innej pani. Nie wiem, czym wzbudza taki zachwyt. Chyba jest po prostu inny niż tutejsze dzieci. Dzisiaj podczas obiadu przygrywali nam do tortilli dwaj mariachi. Tak Frankowi się spodobali, że wygrywał im rytm na swojej ulubionej butelce. Tak tym rozczulił ojca, że na chwilę zapomniał o swoim wrodzonym, skąpstwie i hojnie ich wynagrodził.


Teraz jesteśmy w pięknym mieście Puebla. Będziemy tu niestety za krótko, bo ważniejsza była piramida :P (to do Pity). Jutro Oaxaca.
Śpimy w różnych hotelikach. Raczej przyjemnych. Nasz wczorajszy pokój w Meksyku był niesamowity - wielgaśny. Większy niż nasze mieszkanie i 3x wyższy.
Jadamy wszystko, no i niestety wszystko jest ostre piekielnie. Próbowaliśmy już słynnego mole poblano - pikantnego sosu z czekolada. Myślałam, że jako że to czekolada to będzie raczej słodki, ale nic z tego.... na ostry smak pomaga chleb i piwo.
No i nareszcie jesteśmy znów w świecie, gdzie pół litra soku świeżo wyciśniętego z pomarańczy kosztuje dolara...

PS. Donosimy, że współczynnik spowolnienia podróży z powodu Franka wynosi 1,5.