też byliśmy :)
Wyrwaliśmy się z Kaszub tylko na chwilkę - 2 dni zaledwie, ale było warto! Najfajniejsze dwa dni wyjazdu. Wybraliśmy najładniejsze dni we wspólnie spędzanym tygodniu, więc oprócz zwiedzania mogliśmy poplażować. Dzieciaki zachwycone! Dzięki temu, że odpoczywaliśmy w miejscach raczej mniej uczęszczanych, mogliśmy zauważyć jak piękna jest polska plaża.
Wyrwaliśmy się z Kaszub tylko na chwilkę - 2 dni zaledwie, ale było warto! Najfajniejsze dwa dni wyjazdu. Wybraliśmy najładniejsze dni we wspólnie spędzanym tygodniu, więc oprócz zwiedzania mogliśmy poplażować. Dzieciaki zachwycone! Dzięki temu, że odpoczywaliśmy w miejscach raczej mniej uczęszczanych, mogliśmy zauważyć jak piękna jest polska plaża.
W Łebie trudno dostrzec morze i piasek spod i spomiędzy zbitej masy prażących się w słońcu ciał, ręczników, parasoli, parawanów... Zastanawiam się jak można znajdować przyjemność w takim kiszeniu na kupie i tych codziennych rytuałach - wycieczkach na plażę w silnej grupie, z obfitym rynsztunkiem w postaci wyżej wymienionych gadżetów plażowych. Potem aż do obiadu rozpłaszczenie na plaży, zjazd na żarło, a potem powtórka. Ja wytrzymuję na plażowaniu 2 pełne dni, potem mam dość. Nudzi mi się. Picie wystarczą 2 godziny. A w tej zbitej łebskiej masie nie wytrzymałabym ani minuty. Ale wiadomo, różne są gusta. Niektórych nudziłoby pewnie to, co robiliśmy my - czyli zwiedzanie.Na chwilkę wracając jeszcze do polskiej plaży - jest piękna. Gdy globalne ocieplenie rozkręci się na całego myślę, że będziemy Mekką europejskich plażowiczów, bo piasek u nas niemal tak miałki jak na meksykańskich plażach morza Karaibskiego. Kolor wód może nie tak turkusowy, ale temperatura już teraz znośna. Na pewno za rok wrócimy na chwilę, choćby po to, by sprawić radość dzieciakom. Szalały w wodzie, fal się nie bały, piasek zjadały (a raczej zjadała, bo Fran już nie je).
Gdy plaża została zaliczona ruszyliśmy na ruchome wydmy. Słowiński Park Narodowy to jeden z ciekawszych i ładniejszych jakie widzieliśmy. Krajobraz ruchomej wydmy - niespotykany. Czuliśmy się jak na pustyni. Ruchome wydmy poruszają się kilka metrów rocznie. Zwiedzana przez nas Góra Łącka (nazwa od wsi, która pod nią zniknęła) właśnie sukcesywnie zasypuje rosnący na jej skraju las. Uschnięte czubki drzew wystają spod piasku, a masywna wydma brnie dalej wkraczając między kolejne drzewa.
Ze szczytu wydmy wspaniały widok - z jednej strony jezioro Łebsko, z drugiej morze, a między nimi wielka góra piachu, na której stoimy.
Logistycznie trochę bez sensu rozegraliśmy dojazd tam. Najlepiej jest wynająć rowery i dojechać kilka kilometrów. My zabraliśmy się z wózkiem meleksem. Potem ów wózek ciągaliśmy za sobą po wydmie - masakra.
Kolejnego dnia po plażowaniu wspięliśmy się na latarnię w Czołpinie. Znów piękne widoki, ale właściwie nic więcej. Burza wygoniła nas z Kluk, gdzie mieliśmy zamiar zwiedzić kolejny skansen. Bardzo nie żałujemy, bo po tym w Sierpcu klukowski prezentował się dość ubogo.
Kolejnego dnia po plażowaniu wspięliśmy się na latarnię w Czołpinie. Znów piękne widoki, ale właściwie nic więcej. Burza wygoniła nas z Kluk, gdzie mieliśmy zamiar zwiedzić kolejny skansen. Bardzo nie żałujemy, bo po tym w Sierpcu klukowski prezentował się dość ubogo.