Ano tak jak my - na słoniu!
Dziś był ów dzien, na ktory Franek czekal bardzo dlugo - jechalismy na sloniu! Jazda ta jest calkiem przyjemna, myslelismy, ze bedzie duzo gorzej. Wygodne siedziska, specjalny pomost ulatwiajacy wsiadanie, a podczas jazdy lekkie kolysanie. Tak oto powoli i majestatycznie wjechalismy do fortu Amber, wraz z tlumem innych turystow rowniez na sloniach. Zwierzeta kursowaly w obie strony, musialo byc ich min 50. Dzieciaki nasze oczywiscie bardzo byly podniecone, ale tez lekko przestraszone, bo traby dotknac sie baly. Roza byla w tym odwazniejsza niz Franek. Potem zabralismy sie za zwiedzanie pieknie polozonego fortu. Bardzo podobalo nam sie, ze w tym zabytku mozna bylo wejsc prawie wszedzie, do kazdego zakamarku, na kazde schodki, do latryn i hamamow. Nareszcie obejrzelismy rezydencje maharadzow od kuchni.
Dodatkowo na koniec dzisiejszego dnia spotkałam prawdziwego maharadżę. Właśnie wyjeżdżał ze swojej rezydencji, której najstarszą część zwiedzałam. Wyglądał zupełnie normalnie - starszy, siwy, bogaty Hindus. Pita w tym czasie oglądał niesamowite zegary słoneczne. Tak ogromne, że odmierzały czas z dokładnością co do sekundy!
Jaipur ogólnie dosyć nam się podoba. Jest ładny nawet na starym mieście, dosyć wysprzątany i jak przystało na różowe miasto - cały pomalowany. Zabójczy jest jedynie ruch uliczny, chyba nigdzie nie było aż takiego tłoku i różnorodności na ulicach. Dużo więcej krów włącza się do ruchu, można spotkać słonia, wielbłąda, moto i cykloriksze, konia, motor, samochód, autobus - jednocześnie poruszających się na tej samej jezdni. I jakoś sobie radzą. Franek też sobie poradził, bo dziś razem z miłym panem rikszarzem prowadził rikszę. "To było coś!" jak sam podsumował. Nam nie dane było tego spróbować, ale uwieczniliśmy choć Franka jako rikszarza. Jego kolekcja riksz rośnie. Chyba dlatego, ze Pita wstydzi się przyznać, ze podobnie jak Franka fascynują go te pojazdy. Jak tylko chłopaki zobaczą inny kolor czy rodzaj zabawki (mini rikszy) rzucają się na nią jak na świeże mięcho.
Widzieliśmy dziś również budowlę (Hawa Mahal - Pałac Wiatrów) postawioną jedynie po to, by kobiety z dworu maharadży mogły sobie wyglądać na ulicę. Jest to wysoka, pięknie zdobiona ściana z tysiącem malutkich okienek. Ustawione na odpowiedniej wysokości, by siedząca na wygodnych poduszkach kobieta mogla przez nie spoglądać. Np na kłótnię sprzedawców szali, czy tez metalowych łyżek do butów w kształcie pawia (nasz najnowszy zakup!).