czwartek, 2 lipca 2020

Kryzys wieku średniego

Podobno - bo sam jeszcze nie znam takich przypadków - niektórzy faceci dotknięci kryzysem wieku średniego kupują sobie motor, paralotnię, sportowy samochód, bądź odnajdują nową "kobietę życia". Ja natomiast zażyczyłem sobie jako prezent na czterdzieste urodziny dmuchany (pneumatyczny brzmi lepiej) kajak.


Bo cóż da więcej wolności? Lekkie to bardzo, da się przenieść (nawet samemu) od jednego dorzecza do drugiego - nawet na głowie, a od pociągu do źródła, od ujścia do autobusu - na plecach (ma specjalne szelki). Z takim kajakiem żadna mielizna nie groźna, bo najwyżej poniesie się go, brodząc po kostki w wodzie. Napompowanie trwa kilka minut, a wiosłowanie mniej męczy niż pedałowanie. Poza tym szlaki wodne są o wiele gęstsze niż rowerowe - świat staje się szerszy. Witaj nowa nadziejo!


Na pierwsze wodowanie wybrałem oczywiście Świder, bo mimo bliskości tej rzeczki od Warszawy, nie został on jeszcze przez nas przepłynięty w całości. Poprzednim razem (bagatelka 5 lat temu) pokonaliśmy odcinek w górnym biegu, do Wólki Mlądzkiej, o czym piszę tutaj.

Spływ sprzed kilku dni okazał się jednak inny niż zwykle i to pod wieloma względami. Nie dość, że z Frankiem odpłynęliśmy prosto z plaży, gdzie wylegiwały się dziewczyny, to wysoki stan wody upodabniał Świder to znacznie większej rzeki, niż jest w rzeczywistości. Miał być on w pełni samodzielny, bez żadnych rad w stylu: "przed drugim mostem jest przenoska z lewej strony", "przez ten jaz spokojnie przepłyniecie, nie trzeba się bać kamieni". Szykowała się prawdziwa przygoda.



Szybki nurt nas porywa, kajak się chybocze, a tu zwalone drzewa. Ciągłe drżenie serca. Ciągła ucieczka przed pytaniami. Czy nie nadziejemy się na schowany pod wodą pień? Czy to szurnięcie nie przedziurawi kajaka? Czy nie zamoczymy elektroniki? Czy jedno wiosło nam wystarczy do trudnych manewrów? Czy brak kamizelek ratunkowych nie okaże się skrajną nieodpowiedzialnością? Ile będzie trwał ten stres? Czy dopłyniemy do Wisły? Ile razy będziemy musieli wysiadać? Dlaczego schodzi powietrze z jednej komory? Dziura czy niedopatrzenie?



Wolność na swoją cenę, dlatego łatwiej było znieść te stresujące momenty rejsu. Ale otrzymaliśmy też swoją nagrodę - dotarliśmy cało do królowej polskich rzek. I planujemy w tym sezonie znacznie dłuższe wypady, bo te cztery kilometry po Świdrze nie zaspokoiły naszej żądzy przygód.


Brak komentarzy: