Jest jak w Grecji. Przenieśliśmy się w nieco inne klimaty, błękitne niebo i błękitne, urokliwe uliczki, które pozwoliły nam nieco zapomnieć o trudnych przeżyciach w innym świecie południowego Maroko. Nawet po hiszpańsku tu mówią! Choć dotarliśmy tu dopiero około południa, to zdążyliśmy zrobić właściwie wszystko, co jest do zrobienia w tym mieście - przespacerowaliśmy się po pięknej medynie, napstrykaliśmy mnóstwo fotek, wdrapaliśmy się nawet na wzgórze pod "hiszpańskim meczetem", z którego roztacza się wspaniały widok na miasto. Pobuszowaliśmy nawet po straganach z pamiątkami. Dzisiejszy dzień to była uczta dla oczu, wiec i Was nią uraczymy.