Poznajcie moją siostrę - Joaśkę. Będzie towarzyszyć nam przez najbliższe tygodnie, jako że razem z nami wybiera się do ... Maroka. Tym samym anonsuję nasz kolejny cel, który wyszedł nieco przypadkiem - ze starych, niezrealizowanych planów (na półce kurzył się przewodnik z 2001 roku) i z braku funduszy na kierunek azjatycki.
Joanna to nieco szalona osoba, ale zupełna świeżynka w temacie wypraw, bo jedynym jej doświadczeniem podróżniczym była dotąd totalnie low-costowa wyprawa stopem do Chorwacji. Liczymy więc na jej dziewiczy zachwyt i zadziwienie nowicjusza, które sami już niestety zatraciliśmy przez lata doświadczeń w drodze. Liczymy również, że porobi nam mnóstwo rodzinnych fotek, a wieczorami czasem posiedzi z bachorami, byśmy mogli swobodnie produkować wpisy na blogu ;) Oby tylko jej blond włosy nie ściągnęły na nas chmar napalonych amantów.
Joanna to nieco szalona osoba, ale zupełna świeżynka w temacie wypraw, bo jedynym jej doświadczeniem podróżniczym była dotąd totalnie low-costowa wyprawa stopem do Chorwacji. Liczymy więc na jej dziewiczy zachwyt i zadziwienie nowicjusza, które sami już niestety zatraciliśmy przez lata doświadczeń w drodze. Liczymy również, że porobi nam mnóstwo rodzinnych fotek, a wieczorami czasem posiedzi z bachorami, byśmy mogli swobodnie produkować wpisy na blogu ;) Oby tylko jej blond włosy nie ściągnęły na nas chmar napalonych amantów.
1 komentarz:
No niestety, z zasłyszanych przeze mnie opowieści to blondynki mają przerąbane w Maroko:)
Prześlij komentarz