niedziela, 1 listopada 2009

Od miłości do nienawiści, od nienawiści do miłości

Żyjemy. Dolecieliśmy i mamy się dobrze. Niestety nasza indyjska przygoda nie zaczęła się najlepiej, bo zemsta pani Józi. Pani Józia karmi Franka w przedszkolu i podejrzewamy, ze nakarmiła go niezbyt dobrze. Przez cala drogę miał on hm... niestrawność, nie wdając się w większe szczegóły. Dziś jednak już dobrze się czuł. Dzięki temu wiemy, ze największą atrakcję stanowiły dla niego cieżarówy w stylu pakistańskim oraz wszelkiego rodzaju riksze. Pita nienawidzi Delhi. Istnieje niebezpieczeństwo, ze znienawidzi także całe Indie. Ja okazuję spokojne zainteresowanie.
Mieszkamy w dzielnicy uchodźców tybetańskich, wobec czego mamy dość czystą jak na tutejsze warunki dzielnicę, pokój również, a posiłki jadamy z buddyjskimi mnichami. Ogólnie miasto jest syfne. Bardzo. Nie powiem jednak, żeby poziom syfu mnie zszokował, bardziej szokują mnie obrazki nagich niemowlaków tarzających się po tych syfnych chodnikach i bosych dzieciaków po nich latających. Jeśli to przeżyją to na pewno jakaś ameba im nie będzie straszna.
Zdjęć dziś nie będzie, ale na pewno już znalazły się w internecie. Dziś okazaliśmy się być bardziej ciekawi niż Red Fort i bardziej sławni niż Szakruh Khan. Robiono nam zdjęcia z ukrycia i całkiem jawnie, grupowo i osobno, biorąc nasze dzieci na ręce, a nas obejmując dość czule. Znosiliśmy to dzielnie, bo chcemy być mili, ale jak długo wytrzymamy? Niedługo. Jedno jest pewne - kochają nas.
Dziś tyle dam radę, bo jeszcze cierpimy na lekki jet lag. A Fran już śpi na moich kolanach.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

pietrki fajnie piszecie u nas juz mrozik i piekna pogoda pisz wiecejmy czytamy T.W.

test pisze...

juz Was sledzimy. trzymajcie sie!
gazda

Izz pisze...

bądźcie dzielni :) F. zobaczy słonia i wróci mu miłość do Indii ;) pozdrawiam z lodowatych lądów!

Konrad pisze...

Pierwsze koty za płoty...
Napiszcie nam, ludziom z północnych krain, jaka u was temperatura. Ja dziś pierwszy raz skrobałem zamarznięte szyby w samochodzie :-)

Karolina Bielenin-Lenczowska pisze...

Dzielnica uchodzcow tybetanskich jest rzeczywiscie ladna i czysciutka. A byliscie na Pahar Ganj;-)? Lepiej, zeby Piotr sie tam nie wybieral;)