Po przydługiej podróży dotarliśmy do serca turystycznego Maroka - Marrakeszu na plac Jama el Fna. Tu zaklinacze węży, kuglarze, treserzy małp, panie malujące henną znienacka ręce, sprzedawcy bakalii, świeżego soku i słodkości próbują zarobić na tłumach przewalających się przez plac. Nas skusiły stoiska z harirą - zupa za grosze, która cała nasza szóstka zamierza się żywić przez najbliższe dni (szczególnie Joaśka, która już przeszła na dietę (oliwki + chleb), bo bieduje. Nie wiem czy jeszcze cokolwiek napiszemy, może jedynie będziemy wrzucać zdjęcia, bo tutejsze francusko-arabskie klawiatury skutecznie zniechęcają do pisania.
2 komentarze:
takie targi są najlepsze aż ślinka leci....ech...przypomina się Ekwador ze słodziutkimi owocami i pysznymi straganowymi przekąskami...
czy Joasia przykuwa uwagę mężczyzn ;)
pilnujcie jej-żeby na tej diecie gdzieś wam nie padła po drodze ;D
Zdjęcia boskie! Piszcie nawet najkrócej, z przyjemnością się to czyta! Pozdrawiamy! Paula i spółka
Prześlij komentarz